Pierwotny tytuł posta to
„Instruktor - ważna sprawa”. Jednak wydaje mi się, że temat należy potraktować z
należytą powagą.
Motywacja level hard! Pierwsza jazda bez siodła. Ten pęd do nowych wrażeń w siodle może zaszczepić w Twoim dziecku odpowiedni Instruktor.
Instruktor/Instruktorzy typy i rodzaje:
1. Jest miły i ujmujący.
Uśmiechnięty i czarujący. Chwali Twoje dziecko często i gęsto a błędy nazywane
są imionami kucyków Pony:
- Och, ten maleńki Twilight
Sparkle jest ciuteńkę za bardzo przed popręgiem, a to ci figlarz! Przesuń nóżkę
trochę do tyłu <słodkiuśmieszek><różowyobłoczek>
- Ojojoj, Fluttershy nicpoń zgarbił ci plecki
<różowyobłoczekzróżowymbalonikiem>
- Rarity! A to figlarz! Opuszczamy piętkę prędziutko!
<różowyobłoczekzróżowymbalonikiemipastelowymconfetti>
Błędy nie są nazwane po
imieniu, popełniły je szurnięte niewidzialne kucyki albo ktoś inny, ale na
pewno nie dziecko. Skoro dziecko nic nie zrobiło źle, to z pewnością nie będzie
niczego poprawiać.
2. Są mili i czarujący
instruktorzy, którzy błędy nazywają po imieniu. Jednak jak te błędy poprawić
jest tak straszną tajemnicą, że łamani kołem ich nie zdradzą. Zapytani jak
prawidłowo wykonać to czego oczekują odpowiedzą: „próbuj, no próbuj”. No i
próbuje to biedne dziecię, upocone jak mysz, obolałe jak Lewandowski, któremu
nikt nie odpuszcza, ale nie idzie. No nie wychodzi. Wszystkim wychodzi a mi nie!
Oczywiście może tu zadziałać
nauka przez obserwację, co utrudnia fakt, że zarówno wasze dziecko jak i obiekt
obserwacji pozostają w ruchu. Czasem nawet poruszają się w przeciwnym kierunku.
3. Są też instruktorzy, którzy w ogóle błędów nie widzą i niczym szalony naukowiec po 3 lonży puszczają Twoje dziecko do zastępu. UNIKAĆ! NIE odwiedzać! NIE pytać czy nie za wcześnie! UCIEKAĆ! Taki szaleniec zapewne zdarzy się bardzo rzadko niemniej trzeba o nim wspomnieć. Jeśli Twoje dziecko nigdy wcześniej nie jeździło konno, należy do nieśmiałych i niepewnych siebie – to go zabije kompletnie. Raz, że nie odnajdzie się w zastępie (nowe figury na ujeżdżalni, samodzielne „kierowanie” koniem, samodzielna jazda w ogóle!) to dojdzie do tego stres, który przełoży się na konia, bo niepewny jeździec = zdezorientowany koń i katastrofa murowana.
4. Są mili, cierpliwi,
doświadczeni w pracy z dziećmi instruktorzy, którzy nie podnoszą głosu (chyba,
że zbliża się prawdziwe niebezpieczeństwo), są oazą spokoju i potrafią dziecku
przekazać wiedzę. Tłumaczą i tłumaczą. Cierpliwie. Korygują podstawowe błędy i
czasem wprowadzają do jazd element zaskoczenia. Żeby dzieci się nie nudziły.
Taki instruktor nie stawia przed dzieckiem zbyt dużych wymagań. Mimo jego
zaangażowania, przez kilka lat jazd, możesz robić to samo. Postęp następuje
naturalnie, poprzez „wyjeżdżenie” godzin.
5. Są mili, czarujący,
zaangażowani i oddani instruktorzy, którzy jednak tę stronę swej natury
skrywają pod bardzo grubą warstwą kurzu. Aby się przekonać o ich złotym sercu
trzeba zagryźć zęby i robić dokładnie to co mówi osoba dzierżąca w ręku bat do
lonżowania (ten długi taki, którym „wydaje polecenia” koniom). Jest to ukochany
przez moje dziecko typ, który na imię ma Joanna a na nazwisko Włodarczyk.
Wszystko co tu na jej temat kiedykolwiek zostanie napisane jest świętą prawdą.
Jazd Filipa z Panią Asią nie trzeba specjalnie koloryzować. Każdy kto widział
to choć raz na żywo przytaknie, że „tak, tak! Dokładnie tak właśnie było!”.
Taki instruktor na
początkowych lonżach jest „neutralny”. Jedyna różnica to słyszane od czasu do
czasu: „nie gadaj!” i „Skup się jak do ciebie mówię”. Wszystko to ze względów
bezpieczeństwa. Ogólnie rzecz ujmując. Taki instruktor prócz podstaw
jeździeckich nauczy Cię sztuki obcowania z koniem. Gdzieś tam mimochodem
napomknie coś co wydaje Ci się dziwne, bo przecież dziecko nie jest w stanie
zapanować nad tym pociągiem, który właśnie ujeżdża! Słynna już anegdota:
Pani Asia – Ściśnij te łydki
mówię! Pokaż jej kto tu rządzi!
Filip – Ale ja ściskam!
Pani Asia – Jakbyś ściskał to
byś jechał. Pokaż jej kto tu rządzi!
Filip – (sapie)
Pani Asia – Dobrze! Jeszcze
raz!
Filip – (sapanie słychać w
promieniu 3 km)
Pani Asia -Dobrze! No widzisz? I kto tu jest szefem?!?
Filip – Pani?
Kurtyna.
Jest to instruktor wymagający,
stawiający bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Jego polecenia nie podlegają
dyskusji. Nagle otrzymujesz półgodzinny pokaz ogarniętego dziecka. Niby własne,
a takie jakieś jakby inne.
I nie bój się, jeśli Twoje
dziecko do tej pory było bardzo wrażliwe lub niezbyt pewne siebie. Ten
instruktor wyciągnie z dziecka to co najlepsze. Filip na początku składał
rączki do Bozi i modlił się na głos w drodze do stajni „Panie Boże będę
najgrzeczniejszym dzieckiem na świecie, tylko błagam, nie Pani Asia!”. Pół roku
później, nie wyobrażał sobie jazdy z nikim innym – Pani Asia i koniec!
Pani Asia i Montana
Każdy z powyższych
instruktorów – prócz szalonego naukowca – wnosi coś innego do jazd Twojego
dziecka. Na początku im częściej jazdy prowadzi kto inny tym lepiej dla młodego
jeźdźca. O czym sama się przekonałam. Tu wypisane zostały te najjaskrawsze
cechy instruktorów, z którymi się spotkałam ja, jako matka. Żadnego z
powyższych nie skreślaj. Może się okazać, że któryś z tych typów okaże się
najlepszym wyborem dla Twojego właśnie dziecka mimo, że tu został przedstawiony
w nienajlepszym świetle. Próbuj, obserwuj młodego obywatela, podpytuj. Ważny
jest też etap, na jakim jest Twoje dziecko. Na każdym z nich może ono
potrzebować czegoś zupełnie innego. I tu różnorodność instruktorów ma
znaczenie.
Osobiście uważam, że stajni
nie powinno się wybierać ze względu na konie czy infrastrukturę (choć oba te
aspekty są bardzo ważne, ale o tym kiedy indziej). Najważniejszy powinien być
instruktor czy instruktorzy. To od nich zależy czy Twoje dziecko będzie chciało
zapisać się na kolejną jazdę.
A teraz dla pragnących zgłębiać temat linki:
Pani Asia – nie, to nie jest
postać fikcyjna - Panią Asię można również znaleźć na fb
TOP10 Instruktorów wg Czubajki - gorąco polecam lekturę!
Dobry instruktor to towar deficytowy...
OdpowiedzUsuńAle możliwy do zdobycia! My mamy naprawdę szczęście do dobrych Instruktorów!
Usuń