niedziela, 20 listopada 2016

Wybór stajni - część II

Część druga.
Jak wybrać to właściwe miejsce? Jak wybrać je spośród miliona ofert koniarzy bijących się wręcz o Twoje właśnie dziecko? Ten odpowiedni ośrodek? Ten raj dla dzieciuszka? Mały własny Happy Horseland?

Nie istnieje w Polsce coś takiego jak właściwy Pony Club. Czyli miejsce gdzie dzieciaki uczą się jazdy konnej, by po osiągnięciu pewnego poziomu co zdolniejsze były wyławiane do działającej przy szkółce sekcji sportowej. To znaczy pewnie istnieją. Ale są one poza zasięgiem finansowym większości z nas, rodziców. Czyli ich nie ma.
Sprostowanie - kilka dni przed publikacją tego tekstu, okazało się, że jednak jest na tej ziemi takie miejsce! I jest to stajnia, w której Filip aktualnie jeździ! Szczegóły wkrótce (po opadnięciu pierwszej fali ekscytacji).


Do sedna, dlaczego ten ośrodek a nie inny? Oto 10 przykazań, którymi należy się kierować:

1.    Bo Panie Instruktorki są fajne – i jest to najlepsza rekomendacja z ust dziecka. Jak pisałam w poprzednim poście, Instruktor to poważana sprawa! Pierwszy kontakt, powitalny uścisk dłoni, ogólne pierwsze wrażenie. Pozytywna energia Instruktora udziela się dziecku i rokuje na owocną współpracę.
2.   Konie są zadbane – ok, jak wygląda zadbany koń? Nie, to nie ten, który cieszy się na nasz widok i odstawia kankana podśpiewując "Odę do radości". Ten nie istnieje. Zadbany koń w stajni rekreacyjnej, który „pracuje” to taki, który nie ma wystających kości na zadzie z niedojedzenia; nie jest klaczą, która wyźrebiła się 2-3 tygodnie wcześniej; nie ma otwartych ran; nie kuleje kiedy prowadzi się go na jazdę i nie strzela z zadu przy każdej okazji i bez okazji też. Konie żyjące na wolności nie są psychicznie upośledzone. Takie też powinny być te, żyjące w stajni. O psychice koni napiszę kiedy indziej, bo jest to temat mocno fascynujący.
Konie w boksach nie muszą być czyste. Czyści się konia na jazdę i ewentualnie po niej. Koń w tak zwanej panierce, czyli wytarzany w piachu lub błocie, to szczęśliwy koń. To bardzo dobry omen, bo oznacza, że konie są padokowane. Czyli puszczane luzem na pastwisko, co uwielbiają.
3.    Sprzęt jest zadbany. I zazwyczaj przypisany do konia. Bywa jednak, że to samo siodło służy kilku koniom o podobnej budowie. To samo z ogłowiem. Idealna stajnia ma stan sprzętu do konia 1:1 ale nie sądzę by była to powszechna praktyka. Do tej pory widziałam to tylko w jednej stajni, w której odbywają się jazdy rekreacyjne. Sprzęt, czyli „rząd koński” to nic innego jak: siodło i ogłowie. Do tego dochodzi kilka drobiazgów jak czaprak, żelek, podkładka,  futerko na popręg, ochraniacze. Możecie zacząć już googlać, ale czas na naukę o sprzęcie też będzie. Ważne, by sprzęt nie był na wykończeniu. Urwane paski, patenty na supełek etc. To wszystko powinno budzić Waszą czujność. Siodlarnia, gdzie sprzęt jest trzymany, powinna być dla jeźdźców ogólnodostępna i śmiało możecie wejść i zobaczyć to wszystko z bliska. Uwierzcie mi, nie znając się, będziecie wiedzieć. Każda kobieta rozpozna torebkę, która dokonuje właśnie swego żywota – rozwalające się siodło też rozpozna.
4.   W stajni jest porządek. Nie, nie chodzi o to, że Perfekcyjna Pani Domu byłaby dumna ze stajennego czy wolontariuszy. Chodzi o to, że sprzęt jest na swoim miejscu. Konie w swoich boksach. Na stajennym korytarzu nie potykasz się o szczotki a na parkingu nie wdepniesz w końskie łajno. Stajnia to specyficzne miejsce w kontekście czystości. Wyprowadzając konia z boksu ciągniesz za sobą słomę lub inną ściółkę. Czyszcząc konia, pozbawiasz go sierści/włosów i grud błota, które nabył podczas relaksu na łące. Czyszcząc kopyta wyłuskujesz z nich różne skarby. No i koń robi kupę. Nie zawsze jest czas po sobie posprzątać, albo możliwość taka. W ośrodku nie zawsze jest tuzin wolontariuszek lub nawet stajenny by posprzątać po wyjściu koni ze stajni, etc. Nas zawsze uczono sprzątać po sobie, czyli szczotki wkładamy od razu do worka i pod ścianę (nie zostawiamy na środku korytarza), słomę zgarniamy nogą do boksu i tym podobne. Tu jest miejsce dla Ciebie na chwilę refleksji – jakim chciałbyś być klientem? Takim, o którym blogi piszą, czy tym drugim?
5.    W obejściu jest porządek. Teraz o tej przysłowiowej kupie na parkingu. Konie idące ze stajni na plac, na którym jeżdżą mają zazwyczaj jedną, odgórnie wytyczoną drogę. Tu kupy są akceptowalne, normalne i będą po prostu dopóki ktoś ich nie sprzątnie. Jednak cała reszta ośrodka powinna być utrzymana w porządku. Nie byłam nigdy w miejscu, w którym byłoby inaczej, więc nie mam tu zabawnych przykładów do przytoczenia. Nawet w najmniejszych, najbardziej kameralnych, wioskowych czy przydomowych stajenkach – zawsze widziałam porządek. Myślę, że koniarze po prostu tak mają. Jeśli nie, to nie chciałabym trafić z moim dzieckiem w takie miejsce.
6.  Plac ujeżdżeniowy czyli  ujeżdżalnia. To arena zmagań Twego dziecka z grawitacją, siłą odśrodkową i poleceniami instruktora. Tu musi być porządek! Kupy są sprzątane przez instruktora pod koniec jazdy lub w przerwach, których nie ma. Albo przez wolontariuszy. Drągi i stojaki do przeszkód nie walają się byle gdzie i jak. Na środku placu nie siedzi piesek ani kotek. To wszystko ma na względzie bezpieczeństwo jazd a co za tym idzie TWOJEGO DZIECKA!
7.    Miła obsługa. Otóż to! Frontem do klienta. Taka postawa osób pracujących w stajni jest miła po prostu. Sprawia, że „stres początkującego” czy to jeźdźca czy rodzica nie smakuje goryczą. To wrażenie, że wszyscy kiedyś zaczynali jest pożądane. Nie chodzilibyśmy do sklepu, w którym ekspedientka dzień w dzień przeżywa „najgorszy dzień swojego życia” manifestując swój stan psychiczny wszem i wobec. Tym bardziej do stajni, w której będziemy zostawiać coraz więcej i więcej pieniędzy (o tym będzie kolejny post na blogu). Miła obsługa to właściciel, pani ze sklepiku/biura, wolontariusze, stajenni czy instruktorzy. Wszyscy, którzy są zatrudnieni w ośrodku/szkółce/klubie. Ludzie, których nie będziecie się bać czy wstydzić poprosić o pomoc kiedy będziecie jej potrzebować.
8. Fajna atmosfera wśród klientów. Zadowoleni, życzliwi i pomocni klienci to zapewne poszukiwani klienci. Najgorsi są ci, którzy nigdy nie zaczynali jeździć konno. Urodzili się w siodle, z ogłowiem na ramieniu i wędzidłem w zębach. Nawet jeśli taki petent traktuje Cię z góry, wyobraź sobie, że X lat wcześniej zaliczył ileś tam upadków i do dziś zdarza mu się anglezować na złą nogę.

Przyznaj, wszyscy tam byliśmy - żródło: Pinterest.com

     Poza tym jednym przypadkiem - uwielbiam ten „klientowski” klimat! Wymianę poglądów, nie tylko końskich wśród rodziców dzieci. Wsparcie jakie dziecko otrzymuje od innych jeźdźców, nieważne w jakim wieku. Jazda konna ma to do siebie, że wiek i płeć nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Jeździć może dosłownie każdy. Gruby (ja), chudy (moje dziecko), wysoki, niski (ja), stary, młody i każdy pomiędzy. KAŻDY. To jest sport dla każdego. Jak jazda na rowerze.

Do końca życia nie zapomnę wizyty w stajni po Filipa powrocie z obozu gdzie zdał BOJ (Brązowa Odznaka Jeździecka). Wszyscy mu gratulowali. Chwalili. WSZYSCY! Włącznie z dużo bardziej doświadczonymi jeźdźcami, dorosłymi ludźmi i stajenną ekipą. Czułam się dumna, jak matka olimpijczyka. A tam! Rekordzisty świata! To cudowne wrażenie zostanie z moim dzieckiem już na zawsze. Ze mną zresztą też.

9.  Fajna atmosfera wśród stajennej ekipy. Może ten punkt się wydać zabawny, ale nie jest. Zgniłą rybę czuć na odległość. Nie wiem czy ekipy stajenne zdają sobie z tego sprawę, ale psującą się atmosferę wyczujemy niczym Sherlock Holmes interesującą zagadkę. Kiedy ludzie w pracy między sobą żartują, albo sobie pomagają, czego jesteś świadkiem – możesz przypuszczać, że tak samo postąpią z Tobą Kliencie. Potraktują życzliwie. Dla mnie to jest istotne i znam wiele osób, które na pytanie „czemu tam już nie jeździcie” odpowiadali „bo atmosfera się popsuła”. I nie jest to anegdotka na potrzeby tego tekstu, to fakt. 

10. Pieniądze. Och! To ważne jest bardzo. O finansowym aspekcie jazdy konnej dzieci przeczytacie za tydzień. W tym punkcie chciałabym zwrócić waszą uwagę na cenę jazd. W naszym województwie  (łódzkie) średnia cena jazdy to ok. 40 zł. Czasem 30 a czasem 50. Uśredniając wychodzi właśnie 40 zł. Nie są to ceny karnetów, a za jazdy pojedyncze, które opłacamy przy każdorazowej wizycie. Pytajcie o karnety, abonamenty - zazwyczaj wychodzi 1 godzina gratis. Kiedy już będziecie obdzwaniać stajnie, jak radziłam w poprzednim poście: Wybór stajni cz.I koniecznie spytajcie o cenę jazd i czas ich trwania. Jazda na lonży standardowo trwa 30 minut. Kiedy dziecko puszczą ze smyczy, jazda w zastępie będzie trwała godzinę. To jest moja baza do obliczania ceny. Relacja czasu do pieniądza. Zdarza się bowiem, że jazdy w zastępie trwają 45 - 50 minut.
      W waszej firmie/miejscu pracy działają karty sportowe? Są stajnie, które je honorują.

Oto moich 10 przykazań. Przemyślałam to wszystko bardzo gruntownie i mam nadzieję, że o 
niczym nie zapomniałam. Z własnego doświadczenia kilka przykładów na zastosowanie
powyższego "kodeksu":
Po przybyciu na miejsce zostaliśmy potraktowani nie jak klienci, a jak pole do popisu 
dla właściciela. W tle młode dziewczę szarpało się z koniem chcąc mu założyć ogłowie (wtedy 
jeszcze nie wiedziałam o co chodzi, po prostu intuicyjnie wiedziałam, że to nie to miejsce, że coś 
tu nie gra);

Zmiana stajni ze względu na atmosferę - raz a definitywnie. Zmiana atmosfery dokonała się 
nagle, z partyzanta i z miejsca, w którym moje dziecko mogłoby spędzić resztę swojego życia 
zrobiło się miejsce, gdzie nie chciał być. Stajnia wkrótce zniknęła z łódzkiego szlaku konnego;

Wybór stajni z polecenia, na miejscu zakochaliśmy się bez reszty. Nowe zasady, nowe konie, 
nowe podejście do "ucznia". Mimo, że dziecko kilka jazd z rzędu uczy się jakby wszystkiego od 
nowa, miejscem jest zauroczony. Profesjonalizm, porządek, cudowne i zadbane konie. Młody 
wiąże duże nadzieje z tym miejscem a ja przywiązana jestem do nadziei, że moje dziecko 
pokornie będzie przyjmowało nauki;

- Ile? 
Są ceny, których nie jestem w stanie wyrazić słowem pisanym. Tam nawet nie zajechaliśmy.

Powyższy tekst nie obejmuje podstawowych i niezwykle ważnych kwestii, o których piszą
absolutnie wszyscy. Czyli polisa i uprawnienia. Ośrodek powinien mieć wykupioną polisę od
zdarzeń i następstw NW. Instruktorzy natomiast powinni mieć uprawnienia czyli ukończone
szkolenia. Są ich przeróżne rodzaje, ale ponieważ my skupiamy się na stajniach rekreacyjnych
takie też uprawnienia nas interesują. Są to:
- Kurs Instruktora jazdy konnej
- Instruktor Szkolenia Podstawowego
Ten drugi jest warunkiem na uzyskanie certyfikatu PZJ przez ośrodek.

Przyznam się, że nigdy nie interesowałam się uprawnieniami instruktorów. Najczęściej
dowiadywałam się o nich po fakcie, lub wcale. Nie, nie była to lekkomyślność z mojej strony.
Biorąc pod uwagę 10 przykazań opisanych w tekście i własną matczyną intuicję, jestem w stanie
stwierdzić czy zajęcia są bezpieczne i prowadzone w odpowiedni sposób. Żaden papier nie
gwarantuje, że Instruktor pozbył się lekkomyślności. Żaden kwit też nie potwierdzi talentu
Instruktorskiego do przekazywania wiedzy. To formalność, na którą dobrze jest zwracać uwagę. 

Jeśli o czymś zapomniałam, nie pomyślałam - dajcie znać. Chętnie uzupełnię listę. Może są 
kwestie, na które nie zwróciłam uwagi a są istotne dla was jako Klientów? Czekam na 
wieści!

12 komentarzy:

  1. Obecnie nie są wymagane uprawnienia instruktorskie do prowadzenia jazd konnych. "Zawdzięczamy" to ustawie tzw. deregulacyjnej. Więc coraz częściej można będzie się spotkać z osobami prowadzącymi jazdy bez uprawnień, ale niekoniecznie bez doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uzupełnienie informacji! Jak pisałam, nigdy nie legitymowałam instruktorów z uprawnień. Wiem, że są one niezbędne do certyfikacji ośrodka jeździeckiego przez PZJ (tu się chyba nic nie zmieniło). Dla mnie, jako matki - najważniejsze jest podejście i wiedza. Tak więc zgadzam się z Twoim komentarzem.

      Usuń
    2. masz rację, by ośrodek uzyskał certyfikację musi mieć instruktora PZJtowskiego z AKTUALNĄ licencją (instruktor rekreacji ruchowej nie wystarczy) i musi przejść pozytywnie "papierologię" ;)

      a co do punktów - bardzo trafne, ale niestety praktycznie nie istnieją stajnie, które by spełniały je wszystkie. na szczęście świadomość i wymagania klientów są coraz większe, więc jest nadzieja, że i właściciele stajni będą poprawiać warunki.

      Usuń
    3. Tu się zgodzić nie mogę ;) Teksty pisane są na podstawie tylko i wyłącznie naszych doświadczeń. Takie stajnie istnieją. Widać mamy niezłe szczęście :)

      Usuń
    4. haha, no nie wiem, bo w tej stajni normą było wysyłanie pod ludzi kobył 2-3 tyg po oźrebieniu, a obozy były prowadzone zaraz po odsadzeniu źrebiąt, więc klocki potrafiły być zacne. że nie wspomnę o kładzeniu się koni na jazdach, bo już sił nie miały. jeżeli już tak nie jest - to tylko się chwali. ale nie ma stajni idealnej, nie uwierzę. ;)

      Usuń
    5. Tekst był pisany na podstawie doświadczeń z co najmniej 6 stajni, które mieliśmy okazję poznać osobiście więc dziwi mnie trochę Twoje odniesienie do konkretnego miejsca. Spytałabym o szczegóły, ale tak długo jak jesteś autorem anonimowym, nie będę mogła opublikować komentarza. Nie mam doświadczeń, o których piszesz. Nie poleciłabym takiego miejsca.

      Usuń
    6. Bardzo często jest tak, że klient o wielu rzeczach nie wie. "Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal". Rzeczywistość potrafi mocno zaskakiwać. Nie ma stajni idealnej, która spełniałaby wszystkie punkty razem. Niestety. Choć standardy idą ku lepszemu. Nie wiem też co się kryje pod pojęciem "co najmniej 6 stajni". Udało mi się zidentyfikować 2 (a na pewno 1), o których piszesz i nie spełniają one tych wszystkich punktów razem. Klient indywidualny (kupujący jazdy indywidualne) zostawia w stajni największe pieniądze. ZAWSZE będzie traktowany tak, żeby go nie stracić.

      Usuń
    7. Wygląda na to, że się znamy. Choć z Twojego komentarza można by wnioskować, że znamy się dobrze to jednak mogę spokojnie założyć, że nie. Wcale wręcz bym powiedziała. Kiedy zaczęłam pisać swoje pierwsze artykuły 10 lat temu podjęłam pewne zobowiązanie. Pisać tylko to o czym wiem i co znam. Tekst jest oparty na doświadczeniach moich jako matki na podstawie 6 stajni/ośrodków/klubów jeździeckich, w których jeździł mój syn (słownie sześć). 2 ośrodki to raczej mizerna próba porównawcza, choćby z punktu widzenia statystyki czy rzetelności oraz uczciwości wobec Czytelnika. Takie miejsca istnieją, inaczej bym ich nie wywoływała do tablicy. Na dalszą dyskusję zapraszam na facebookowy fun page, gdzie przynajmniej wszyscy odwiedzający, włącznie ze mną, będę wiedzieli z kim mają do czynienia.

      Usuń
  2. Każdy punkt osobno i wszystkie razem są bardzo istotne. Dla mnie osobiście szczególne znaczenie ma atmosfera wśród stajennej ekipy, która przekłada się na atmosferę miedzy klientami, a tego pominąć czy niezauważyć się nie da. To samo tyczy się stanu koni. Nie wyobrażam sobie prowadzić jazd na "hakach" bądź zaniedbanych zwierzętach, w końcu to one są wizytówką stajni oraz źródłem utrzymania nie jednego człowieka....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wyobrażam sobie naszej końskiej przygody bez Instruktora takiego jak TY! :)

      Usuń
  3. Super wpis, rzeczowy i z humorem! :). Z doświadczenia wiem, jak ciężko połączyć te punkty, szukając stajni. Gdzie teraz trenujecie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Aktualnie mamy zimową przerwę, Filip właśnie wrócił z zimowego obozu w Wolicy. Jesienią zapałaliśmy gorącym uczuciem do Stajni Kajtuś w naszej okolicy i nie możemy doczekać się powrotu do tego miejsca (http://www.stajnia-kajtus.pl).

      Usuń

Dziękuję za komentarz!