poniedziałek, 18 września 2017

Matka wariatka?

Stało się. Pękłam. Stałam przy płocie obcej ujeżdżalni i komentowałam do mego telefonicznego rozmówcy w sposób wielce niewybredny jakość prowadzonej jazdy. Takiego sajgonu na placu w życiu nie widziałam. A wydawało mi się, że widziałam już wiele. Myliłam się. 
Bogu dziękuję, że moje dziecko jeździ z wymagającym Instruktorem, którego szanuje. I którego szanuję ja za konsekwencję w egzekwowaniu panujących w stajni zasad.



Przyjrzyjcie się dobrze załączonemu obrazkowi. Chwilę mi zajęło jego przygotowanie specjalnie na okoliczność publikacji tego posta. Dobór zdjęć nie jest przypadkowy. Przede wszystkim widać chaos i wielki bałagan, żeby nie powiedzieć burdel. Kiedy przyjrzycie się bliżej, jesteście w stanie policzyć zdjęcia, na których są konie (tak, ten post wciąż jest o koniach!).

Od początku, co widziałam? Sama nie jestem pewna. Jeden zastęp schodził z placu, drugi wchodził a w tym samym czasie wciąż trwał na placu trening. Z osób odpowiedzialnych  za zjawiska zachodzące na maneżu widziałam dwie - instruktora i instruktorkę. Na tę ilość instruktorów rekreacji, którą przerobiliśmy - obserwowana przeze mnie "pani" bije wszystkich na głowę swą rażącą niekompetencją.
Pan zdaje się był "trenerem od sportu".

Przyzwyczajona jestem do pewnego minimum, na które przygotowanie merytoryczne do zawodu instruktora nie ma większego wpływu. Instruktor może nie mieć wiedzy (zmieniamy!) bądź nie umieć jej przekazać (możemy się męczyć, albo zmienić). Ale jego nadrzędnym zadaniem jest pilnowanie oddanych mu w opiekę jeźdźców i koni. "Kontrolowanie" ich ruchu. Ostrzeganie przed niebezpieczeństwem. W tym przypadku nawet nie wspomnę o korektach, naukach lub zwykłym instruktarzu, na co wskazywać by mogło piastowane stanowisko - INSTRUKTOR

Dlaczego ten post w ogóle powstaje? Bo zachodzę w głowę i nie jestem w stanie pojąć dlaczego ludzie narażają swoje WŁASNE DZIECI za swoje CIĘŻKO ZAROBIONE PIENIĄDZE na tak poważne niebezpieczeństwo? W tym przypadku absolutnie nic nie było pod kontrolą. 

Jazda konna jest niebezpieczna. Jak jazda samochodem. Wypuścicie swoje 10 letnie dziecko na autostradę za kierownicą samochodu?

Nie ma bezpiecznych koni. Każdy jeden może się spłoszyć. Każdy jeden może bryknąć - z niewytłumaczalnego dla nas powodu, czyli opadającego liścia. Są konie dobrze ułożone, konie, których dobrostan jest stawiany na pierwszym miejscu, "niedotyrane ". Są odpowiedzialni instruktorzy. To zwiększa bezpieczeństwo jeźdźców.
Doprawdy, może już dość tej poprawności politycznej? Może już czas, żeby mówić o takich sprawach głośno? Niekompetencja w stajni prowadzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji - dla Twojego dziecka! 

Sytuacja, której byłam świadkiem przedstawiała się następująco. Trzy konie w zastępie. Nagle jeden jeździ zupełnie gdzie indziej. W zastępie zostaje duży koń i shetlandopodobny kucyk na ogonie czołowej. Mały co jakiś czas wywoził dziecko gdzieś-tam, dziecko jako-tako sobie radziło. Ten trzeci koń jeździł gdzieś po małym kółku, ale co chwila widziałam go gdzie indziej więc nie wiem jaki był zamysł.Wszystko kłusem na jedną stronę po ścianie. Później chwila kłusa na drugą, ale pewna nie jestem, bo mieniło mi się już może w oczach. Do tego mały kucyk i dziewczynka, która naprawdę nieźle sobie radziła. Jako jedyna ogarniała plac, a na moje oko miała może z 7 -8 lat. Gdyby ktokolwiek ją skorygował chociaż raz - szkoda jej. Do poprawy dosiad, noga, ręka. Rekreacyjny standard - ale ewidentnie miała w sobie potencjał. Aż przykro było mi na nią patrzeć. Podpowiedziałam jej raz "noga" kiedy obok mnie przejeżdżała i to był jedyny raz kiedy instruktorka skorygowała anglezowanie na właściwą nogę. Bo mnie usłyszała. Generalnie przez godzinę jazdy, żaden z jeźdźców rekreacyjnych nie anglezował na dobrą nogę. Nie widziałam żadnych ćwiczeń prócz kilku niepilnowanych przez instruktora wolt . Za to widziałam: niewyjeżdżone narożniki i to masakrycznie, wspomniane anglezowanie na złą nogę, fatalnie ułożone nogi, pochylonych jeźdźców nad szyją konia, jeźdźców nieogarniających podstawowe zasady poruszania się na ujeżdżalni. Nie widziałam korekty. Jeździec ma prawo fatalnie jeździć - po to się uczy. Instruktorowi kategorycznie zabrania się olewania swojej pracy. 
O dziwo, widziałam też skoki. I dzieci kilka centymetrów nad siodłem. 
Do tego, na tym samym placu odbywał się trening skokowy. Z normalnie ustawionym parkurem. W całym tym bajzlu, między wszystkimi (bo jeździł ktoś jeszcze na dużym koniu zdaje się, że indywidualnie) dziewczyna skakała stacjonaty i mur. 
W pewnym momencie na plac wpadł źrebak, który był sprowadzany z matką z padoku. Tu już mi coś pękło w środku, bo zauważyłam, że wejście na plac nie było w żaden sposób zabezpieczone. Te kucyki wożące dzieci, mogły świńskim truchtem wyjść z placu i ciekawe kto by je gonił? Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałam. Czy chciałam zobaczyć? No nie wiem.

Cały plac był wielkości mniej więcej 60 x 60 m, ale zupełnie nie mam miarki w oczach. Mały był. Wielkość tego placu była o prawie połowę mniejsza od tego, na którym jeździ moje dziecko przy 3 maksymalnie 4 koniach jednocześnie. Najczęściej w naszej stajni jeżdżą 2-3 konie. Daje do myślenia?

Co powinnam zrobić? Co wy byście zrobili na moim miejscu? Ośrodek przepiękny. Infrastruktura imponująca. Konie wyglądały na zadbane. Wszystko otoczone lasem. Jak można zainwestować tyle pieniędzy i tak je marnować jednocześnie? Nie zrozumiem tego.

Co muszę oddać właścicielom stajni, że konie chodziły bez żadnych "patentów", które już widziałam w rekreacji. Konie na zwykłych ogłowiach, bez wytoków a nawet skośników. Świadczyć to może o naprawdę dobrze wyszkolonych koniach rekreacyjnych, ale pogrąża tym bardziej osobę prowadzącą jazdę, że nie umiała tego wykorzystać. Na tak "zagospodarowanym" placu nie można było przeprowadzić ćwiczenia "zmiana kierunku po przekątnej", ale można było:
- wprowadzić półwolty,
- Ćwiczenie zatrzymania i przejść z kłusa do stępa,
- Zwykły drąg na trasie,
- Wolta z przejazdem przez drąg, 
- Jazda w pełnym dosiadzie na krótkiej ścianie i anglezowanie na długiej,
- Kolejne ćwiczenie przejść stęp-kłus-stęp, 
- Ćwiczenie zatrzymania,
- Proste komendy "zastęp za czołową stój" i "zastęp stój" ( czołowa przechodziła do stój, bo kupa, a ten biedny kucyk za nią niemalże pod to spadające łajno wjeżdżał)
- Przede wszystkim pilnowanie nogi anglezowania. Im więcej zmian kierunku jazdy, tym częściej trzeba pilnować nogi - tu większość jazdy odbywała się na prawo. A i tak nikt nie anglezował na dobrą nogę. Ćwiczenie zmian nogi w anglezowaniu też wymaga czasu. 
Nawet jeśli do wykorzystania była tylko ściana, można było przeprowadzić te zajęcia z głową i pomysłem. 

Nie jestem instruktorem, nawet nie można powiedzieć, że jeżdżę konno, ale jestem pewna, że poprowadziłabym tę jazdę lepiej. Nawet biorąc pod uwagę okoliczności, czyli inne osoby na placu. Możecie to potraktować jako wyzwanie. Naprawdę mam już serdecznie dosyć takich obrazków. Tym bardziej, że można lepiej - jak w naszej stajni (Stajnia Kajtuś). To takie miejsca powinny być standardem. 

Kiedyś pisałam, że nie mam zwyczaju legitymować instruktorów z ich uprawnień (nie papier czyni człowieka instruktorem). Ale wygląda na to, że w pewnych sytuacjach to się aż samo prosi. Zerknęłam z ciekawości na wymagania dla Instruktora Szkolenia Podstawowego (rekreacja). Kurs jest wymagający. W ramach szkolenia trzeba zaprezentować poziom swojej jazdy, ale przede wszystkim, umiejętność przekazywania wiedzy.

Fragment ramowego planu kursu na certyfikat ISP:
źródło i link do pełnej informacji o szkoleniu na Instruktora Szkolenia Podstawowego: PZJ - Polski Związek Jeździecki

Na powyższym obrazku widać, że na planowanie zajęć przeznaczono  aż 46 godzin ćwiczeń, 

Rodzice, przypominam po raz kolejny - nie musicie umieć jeździć konno, ale spoczywa na was odpowiedzialność za swoje dzieci. Edukujcie się. Uczcie, pytajcie i szukajcie odpowiedzi. Takie miejsca to nie jest standard. To żenujący obraz, którego nikt nie powinien oglądać. 
Gdzie to było, kiedy i jak, zostawię dla siebie. Dam miejscu drugą szansę. Niebawem znów ich odwiedzę. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!